I tak niemożliwe, stało się możliwym ;) Ja też nie mogłam uwierzyć, że jadę sobie pociągiem, widzę najpiękniejsze miasta świata i nie mogę wysiąść. Żebyś Ty widziała jak bardzo mi było żal, że nie mogę wpaść na herbatkę. No, ale co zrobić, wyjazd służbowy, to wyjazd służbowy nie ma zmiłuj.
A jak Ci się udały święta? Ja musze przyznać, ze kulinarnie miałam pełny sukces. I barszczyk wyszedł wspaniały i bigos, piernik i ciasteczka palce lizać. Już dawno nie było tak, żebym nie miała się do czego przyczepić. Na przykład takie ciasteczka cynamonowe, nieskromnie powiem, że są to jedne z najpyszniejszych kruchych ciasteczek jakie jadłam. Popołudniu wklepię przepis, nie omieszkam też pokazać zdjęcia na smaczek ;)
A propos smakołyków Mikołajkowych, to czy Wy mu dajecie jakieś słodycze? Kupne mam na myśli? Bo gdzieś mi się o uszy obiło, że im później dzieci zaczną tym dla nich lepiej. Ja pamiętam Gwiazdkę sprzed 2 lat, kiedy to wigilię spędzaliśmy rodzinnie u mojej mamy. Ja jak co roku, upiekłam pierniki staropolskie z ciasta dojrzewającego. Jak wiesz, są to mocno korzenne pierniki, zostawiające Na języku piekący smak przypraw, dla najmłodszych dzieci raczej nie zalecane. Wyobraź sobie nasz pan Kędziorek miał wtedy roczek. Oczywiście pierwsze co, to złapał za ciasteczko, traf chciał, że ciastkiem tym, był jeden z tych ostrych pierników. Chyba nigdy nie zapomnę jego minki po pierwszym kęsie, krzywił się na wszystkie strony i patrzył na piernika zdziwiony. W jego świadomości pierniki nie powinny TAK smakować ;) Był to pierwszy i do tej pory jedyny raz, kiedy komuś nie smakowały upieczone przeze mnie ciasteczka ;)
Na razie musze kończyć, ale w następnej notce napiszę coś ciekawego o staropolskich obyczajach noworocznych. Szykuj się na zanudzanie ;)
PS. Pan Przybora jest w swoich Memuarach bardzo skrupulatny. Bardzo dokładnie opisuje dzieciństwo i młodość, rzekłabym wyjątkowo dokładnie. Samopomoc oznacza wspomnienie o tym, jak to kolega w czasie wakacji wytłumaczył młodemu Jeremiemu jak samodzielnie radzić sobie z burzą hormonów ;) Kilka(naście) stron dalej, bohater wspomnień odkrywa, że z hormonami można sobie poradzić też w parach. I wszystko to opisuje, musze przyznać, że Dwudziestolecie międzywojenne Na zawsze straciło dla mnie urok „wieku niewinności” ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz