za nami ciężkie dwa tygodnie, ale z tarczą wracamy do żywych ;-) Nie gotowanie nam było w głowie i, co niektórym, nawet nie jedzenie ;-) Teraz na nowo układamy swoją codzienność, również tę kulinarną ;-)
Pogoda nas rozpieszcza. Jest gorąco, ale od czasu do czasu zawieje wiaterek, zagrzmi, popada. Na targu kupuję pyszne truskawki. W dużym garnku leniwie przesmaża się rabarbar, żeby zimą wyzwalać w nas letnie wspomnienia. Codziennie robimy sobie owocowy kompot, pyszniejszy od wszystkich soków w papierkach razem wziętych. Ale o tym wszystkim - w kolejnych wpisach. Dziś chciałam tylko dać znać, że wracamy :-)
Dobrze, ze wracacie :) :*
OdpowiedzUsuńPs. Pamietaj, zeby wszystko, co rabarbarowe (i szpinakowe tez) popijac mlekiem lub jesc z nabialem, bo tylko wtedy szczawiany nie odkladaja sie w nerkach i nie robia nam kuku :)
Ooo, dobrze wiedzieć :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że zajrzałaś :-)
AL