środa, 8 czerwca 2011

To ja też macham łapką

i ściskam z całych sił, tak się cieszę, że już jest wszystko dobrze. U którejś z nas powinno być prawda? ;) Nie może być tak, że obu się wali, no bo co to by była za sprawiedliwosć ;)
Ale, ale ja też już chyba dotarłam na szczyt "mania" pod górkę, jeszcze tylko chwileczka i będę radosna jak skowronek na wiosnę ;)
A tymczasem lato zwitało na dobre,  upały dokuczają okropnie, wiem, że Wam też. U mnie w kuchni królują chłodniki. Muszę Ci powiedzieć, że lubię je do tego stopnia, że żadne paniki i epidemie ogórkowe nie były w stanie mnie do nich zniechęcić. Jem sobie pyszną zimną zupkę, pełną witamin średnio 3 - 4 razy w tygodniu i bardzo mi z tym dobrze. Miałam w poniedziałek wstawić przepis i zdjęcia, ale pożarliśmy wszystko, zanim wyjęłam aparat ;)
Nic to, zrobię jeszcze raz i podzielę się przepisem (i fotą) bo naprawdę pyszne wyszło.
A teraz lecę konczyć obiad dla męża (dziś w menu gulasz a'la Stroganoff) ;)

Twoja A.A.

ps. Wycieczka udała sie bardzo :) fotki wstawiłam na fotoblogu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz