W związku z potężną śpiączką, mam dziś na śniadanie ( a raczej miałam, bo już zdążyłam wszystko pożreć) chlebek z masłem i twarożkiem. Do tego stopnia niedbale przygotowane, że po pierwsze pakowane rękoma męża, a po drugie, twarożek w opakowaniu, smarowałam sobie kromki dopiero w pracy ;) Ale i tak było smaczne. Do tego mam cukierki eukaliptusowe, których pochłonęłam już zatrważającą ilość, nie będę się przyznawać dokładnie ile, bo mi wstyd ;)
Obiadkiem za to mogę się pochwalić, upichciłam wczoraj coś na kształt gulaszu, tzw. "radosną tfórczość kulinarną". Pokrojoną w kostkę wieprzowinę dusiłam powoli z cukinią, aż ta ( cukinia nie mięso) rozpaciała się amen. Potem dodałam do tego pokrojone pieczarki, cebulę i paprykę, dusiłam jeszcze chwilę, zaprawiłam łyżką przecieru pomidorowego i już. Na koniec wymieszałam z makaronem i wsadziłam do słoika. Jak smakuje dowiem się za jakieś 3 do 4 godzin, czyli jak zgłodnieję.
Aaaaa bo jeszcze o przyprawach nic nie napisałam, oczywiście sól, pieprz i czosnek. I tyle, nie lubię zabijać smaku warzyw w tego typu potrawach.
Ciekawe czy będzie smaczne.
A.A.
ps. przeczytałam że czeka nas zima tysiąclecia, więc chyba dokończę robić ten szalik dla J. Myślisz, że 2 lata czekania to wystarczająco długo?
ps2. wafelki bardzo polecam, a są przecież zdrowe. W ich smaku króluje gorzka czekolada, a jak wiesz, ma ona bardzo dobry wpływ na serce i dużo magnezu. Uważam, że powinno się korzystać z naturalnych źródeł ( tego magnezu)
ps3. Prasowanie w środku nocy? Szalona kobieto, mówię Ci że to niezdrowe. To juz lepiej tego pischingera zrób ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz