piątek, 8 października 2010

No to faktycznie

poranek miałaś z tych niezapomnianych raczej. Jeśli Cię to jakoś pocieszy, to dziś mamy już PIĄTECZEK. Lubię piąteczki. Zwłaszcza popołudnia piątkowe, kiedy to wychodzę z pracy i wiem, że przez 2 kolejne dni mam święty spokój. Chociaż wydaje się, że mój organizm umyślił sobie, juz dziś od rana zrobić sobie weekend, bo dawno już tak ciężko mi się nie wstawało. J. nie dawał rady, nie mógł mnie dobudzić więc przysłał na pomoc tego zdrajcę Mauryca. Kociej łapki na nosie i łaskotania kocich wąsów nikt by chyba nie wytrzymał, zrzuciłam więc brutalnie zwierza na podłogę i jednak wstałam. Czy Ty też rano wyglądasz jak zombie? Nie lubię siebie o poranku, na szczęście spod wpół przymkniętych powiek niewiele widać, więc nie psuję sobie dnia wyraźnymi widokami. Ale, ale co to ja chciałam... no tak, mój poranek. W taki dzień jak dziś, rano jestem w stanie umyć się, ubrać, napić mięty i wsiąść do samochodu. To do cna wyczerpuje moją energię, dobudzam się dopiero w pracy.
W związku z potężną śpiączką, mam dziś na śniadanie ( a raczej miałam, bo już zdążyłam wszystko pożreć) chlebek z masłem i twarożkiem. Do tego stopnia niedbale przygotowane, że po pierwsze pakowane rękoma męża, a po drugie, twarożek w opakowaniu, smarowałam sobie kromki dopiero w pracy ;) Ale i tak było smaczne. Do tego mam cukierki eukaliptusowe, których pochłonęłam już zatrważającą ilość, nie będę się przyznawać dokładnie ile, bo mi wstyd ;)
Obiadkiem za to mogę się pochwalić, upichciłam wczoraj coś na kształt gulaszu, tzw. "radosną tfórczość kulinarną". Pokrojoną w kostkę wieprzowinę dusiłam powoli z cukinią, aż ta ( cukinia nie mięso) rozpaciała się  amen. Potem dodałam do tego pokrojone pieczarki, cebulę i paprykę, dusiłam jeszcze chwilę, zaprawiłam łyżką przecieru pomidorowego i już. Na koniec wymieszałam z makaronem i wsadziłam do słoika. Jak smakuje dowiem się za jakieś 3 do 4 godzin, czyli jak zgłodnieję.
Aaaaa bo jeszcze o przyprawach nic nie napisałam, oczywiście sól, pieprz i czosnek. I tyle, nie lubię zabijać smaku warzyw w tego typu potrawach.
Ciekawe czy będzie smaczne.

A.A.

ps. przeczytałam że czeka nas zima tysiąclecia, więc chyba dokończę robić ten szalik dla J. Myślisz, że 2 lata czekania to wystarczająco długo?
ps2. wafelki bardzo polecam, a są przecież zdrowe. W ich smaku króluje gorzka czekolada, a jak wiesz, ma ona bardzo dobry wpływ na serce i dużo magnezu. Uważam, że powinno się korzystać z naturalnych źródeł ( tego magnezu)
ps3. Prasowanie w środku nocy? Szalona kobieto, mówię Ci że to niezdrowe. To juz lepiej tego pischingera zrób ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz