tak trzymać!
No bo co zrobić, pracując w fabrykach, od-do, albo musimy się wpasować w istniejące dekoracje albo wybrać bardziej radykalne rozwiązania, co zresztą, jak doskonale wiesz, z radością 3 tygodnie temu uczyniłam. Jednakże, tego ostatniego nie polecam, bo wigilia pracowa, nawet w mieście oddalonym o dziesiątki kilometrów, to jednak nie to samo co siedzenie biurko w biurko i monitor w monitor z najprawdziwszym Dementorem. Aczkolwiek wkurzyć się można, i to jak! Mam nadzieję, ze przynajmniej trochę Szanownej Dyrekcji nafukałyście i naprychałyście.
Wracając do Świąt, bardzo mi się podoba Twój pomysł na rozdzielenie prac, pokaż później te pierniki koniecznie.
Dwunastu potraw wigilijnych chyba nigdy u nas nie było, bo kobiety w mojej rodzinie nie lubią się jakoś szczególnie męczyć - jeśli o kulinaria chodzi - i ja mam to po nich.
howgh!
AL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz