Moja Droga,
dziś będzie list turystyczny! A co! Żeby nie było, że my tak ciągle w tej kuchni... i tak dalej :-) Kiedy w niedzielny poranek zaświeciło piękne, prawie wiosenne słońce, natychmiast poczuliśmy zew przygody, odkrywania, zwiedzania! Już, teraz, zaraz! Tylko... gdzie? Tu byliśmy, tam lepiej latem, hmmm... Na szczęście przypomniałam sobie niedawny wpis u Mimi i decyzja zapadła raz - dwa: OSTRAWA! Tam jeszcze nas nie widzieli ;-) Odległość niewielka, jakieś 90 km, a na dodatek nowa autostrada, wyprowadzona aż do Rybnika. Granica w Chałupkach, jeszcze kilka kilometrów i jesteśmy na miejscu. Słońce nadal nam przyświeca, ale zaczyna towarzyszyć mu zimny wiatr, wpadający w opustoszałe uliczki i wąskie przejścia. Ma dużo miejsca, bo przecież jest niedziela - a tego dnia nawet Stodolna, ulica, "która nigdy nie śpi" wydaje się być pogrążona w głębokim letargu. Puby i kawiarnie odpoczywają po gorączce sobotniej nocy ;-) Sklepy - zamknięte, nawet popularne sieciówki, czynne u nas 7 dni w tygodniu. Wystawy kuszą wiosennymi torebkami, balerinkami, sukienkami, a nawet telefonami w pastelowych obudowach. A za chwilę - delikatesy albo sklep 1001 drobiazgów, rodem z lat siedemdziesiątych. Kolorowe, odnowione kamieniczki przeplatają się z budynkami wskazującymi na dawny, przemysłowy charakter miasta. Niebo przecina trolejbusowa siatka, po szynach mkną niebieskie tramwaje. Zauważamy, że tylko one - i autobusy - rozwijają większe prędkości. Prywatne samochody suną powoli, zgodnie z przepisami :-)
dziś będzie list turystyczny! A co! Żeby nie było, że my tak ciągle w tej kuchni... i tak dalej :-) Kiedy w niedzielny poranek zaświeciło piękne, prawie wiosenne słońce, natychmiast poczuliśmy zew przygody, odkrywania, zwiedzania! Już, teraz, zaraz! Tylko... gdzie? Tu byliśmy, tam lepiej latem, hmmm... Na szczęście przypomniałam sobie niedawny wpis u Mimi i decyzja zapadła raz - dwa: OSTRAWA! Tam jeszcze nas nie widzieli ;-) Odległość niewielka, jakieś 90 km, a na dodatek nowa autostrada, wyprowadzona aż do Rybnika. Granica w Chałupkach, jeszcze kilka kilometrów i jesteśmy na miejscu. Słońce nadal nam przyświeca, ale zaczyna towarzyszyć mu zimny wiatr, wpadający w opustoszałe uliczki i wąskie przejścia. Ma dużo miejsca, bo przecież jest niedziela - a tego dnia nawet Stodolna, ulica, "która nigdy nie śpi" wydaje się być pogrążona w głębokim letargu. Puby i kawiarnie odpoczywają po gorączce sobotniej nocy ;-) Sklepy - zamknięte, nawet popularne sieciówki, czynne u nas 7 dni w tygodniu. Wystawy kuszą wiosennymi torebkami, balerinkami, sukienkami, a nawet telefonami w pastelowych obudowach. A za chwilę - delikatesy albo sklep 1001 drobiazgów, rodem z lat siedemdziesiątych. Kolorowe, odnowione kamieniczki przeplatają się z budynkami wskazującymi na dawny, przemysłowy charakter miasta. Niebo przecina trolejbusowa siatka, po szynach mkną niebieskie tramwaje. Zauważamy, że tylko one - i autobusy - rozwijają większe prędkości. Prywatne samochody suną powoli, zgodnie z przepisami :-)
Zwiady wypadły pozytywnie ;-) Na pewno jeszcze tu wrócimy.
AL
chciałabym choc przez chwilę pobyc w takim miejscu.
OdpowiedzUsuńAaaaa. Ostrawa - to je dobri!
OdpowiedzUsuńTeraz polecam Ołomuniec :-)
Mimi, o tak, na pewno tam trafimy :-))
OdpowiedzUsuńdziękuję, fajnie, że zajrzałaś :-)